czwartek, 3 marca 2011

Przed spotkaniem.

Kiedy weszłam na wagę, załamałam się. Tyle jeszcze nigdy nie ważyłam. Moja waga to coś pomiędzy 58 a 62kg a tu taka tragedia 89 kg z przecinkiem dużym! Dobijam do 90 KILO!!! Ostatnie 3 lata próbuję walczyć z tymi nadwyżkowymi kilogramami, ale jakoś tak bezskutecznie. A właściwie skutecznie, bo po każdej mojej walce przybywa kolejne 5 kg. Nie od razu, najpierw ubywa dwa a później przybyła pięć!
I tym sposobem w ciągu 7 lat nabyłam ponad 20 kg zbędnego balastu, a właściwie tłuszczu.
Tłuszcz w kostkach... cholera tego jest już ponad 100 kostek!!!
To już nie przelewki, zaczynam rosnąć w szerz a w górę jak stanęłam to stoję i może lepiej się nie mierzyć bo okaże się, że maleję...

Dlatego kiedy trafiłam na dietę Dukana, nie jestem już tak pełna optymizmu, że się uda, a raczej chwytam się jak tonący brzytwy. Co było impulsem, że jednak będę próbowała?
Dwie nasze przemiłe sportsmenki, które w czasie ciąży też przybrały coś koło 20 kg i na diecie białkowej straciły je w 3 miesiące. Co prawda zaczęły szybko ćwiczyć, ale Dukan proponuje ćwiczenia nie od razu, więc jak się wbiję w kostium to mam basen, rower i drążek, tyle że na dziś na drążku dziś zaledwie potrafię powisieć, na basen nie wejdę bo wodę z niego wychlapię, a na rowerze wyglądam jak słonica w ciąży, więc zaczynam od diety i cichego pedałowania w domowym zaciszu.
Jutro pierwszy dzień diety.
Przygotowałam sobie dużą pierś z kurczaka, grilla elektrycznego ustawiłam w kuchni na honorowym miejscu, żeby był pod ręką. Nastawiłam domowy jogurt z jogurtu 1% i mleka 0% łaciate. No i jajka zdobyte od kury podwórzowej.

Powinnam dać radę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz