piątek, 4 marca 2011

Dzień pierwszy

Waga z rana 89,6 kg...
Założyłam że pierwsza faza uderzeniowa będzie trwała 7 dni. Nie ma zmiłuj się, nie pozbawię się szansy zrzucenia całego dotychczasowego balastu wagi, ale założyłam też, ze każdy kilogram mniej, który nie wróci też będzie moim zwycięstwem.
Tchochę życia przede mną i szkoda je sobie spitolić na kompleksy i dźwiganie kartonu smalcu w boczkach, udach i na dupsku.
Na śniadanko w moim wydaniu dość późne zjadłam dużą pierś kurczaka upieczoną na grillu wcześniej umazaną w musztardzie francuskiej i ziołach. Właściwie to nie było jedzenie tylko żarcie, ale smakowało mi bardzo.
Profilaktycznie ugotowałam w międzyczasie 4 jajka na pół miękko, tak na wszelki wypadek głodomorry.
Tak więc pierwszy dzień przeżyłam na:
piersi z kurczaka (dużej!)
4 jajka na pół miękko (Dukan pozwala na jajka w każdej postaci)
3 szklanki jogurtu własnej roboty (wyszedł nawet niezły no i na pewno mniej niż 1% tłuszczu) Jogurtownicę kiedyś kupiłam na rynku za całe 2 złote. Widać jak mało kto wie co sprzedaje, a całe urządzenie podobne jest do podgrzewacza butelek tyle że ma większe miejsce na butelkę czy wkład do jogurtu. Jogurt wychodzi z niej świetny, a do produkcji jogurtu w domu wystarczy mały jogurt, mleko i jogurtownica albo urządzenie, które daje ciepełko w granicach 42 stopni.
puszka tuńczyka i jajko zamieszane z łyżeczką musztardy.

Dało się przeżyć, głodna nie byłam. Ilości herbat, wody i kawy nie zliczę. Chciało mi się bardzo pić...

O i weszłam na dieta.pl gdzie założyłam sobie konto, zrobiłam suwaczek i czytam ostro wszystko co dotyczy Dukanowskiej diety i potyczek forumowiczek z kilogramami. Nie mam jeszcze odwagi tam pisać ale może za jakiś czas...

Twój Strażnik wagi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz